Wspomnienie...
W twórczości literackiej Teresy Jeleńskiej ( 1892 - 1969 r.) odnajdujemy krótką nowelę pt: ,,Royal-Legrand” którą wydały,, Londyńskie Wiadomości” w 1969 roku. Akcja noweli rozgrywa się w Pałacu p. Czarnowskich, otoczeniu parku dworskiego i malowniczej okolicy. W kilku krótkich epizodach autorka ukazuje nam członków rodziny, gości jak i samą siebie w różnych sytuacjach. T. Jeleńska akcentuje wydarzenia, codzienne życie i obowiązki domowników, także radosne i smutne chwile. ,,Royal-Legrand ” jest zapisem osobistych wspomnień Teresy Jeleńskiej, głęboko pozostających w jej pamięci. Miejsce, jak i czas są małym obrazem świata, którego już niestety nie ma. Z perspektywy lat, tylko tekstowym fragmentem z życia pisarki. Mimo upływu czasu, zawsze warto przywołać klimat tamtych dni.
Kroczewo 1918 roku.... Jest piękne lato ..... ( fragmenty)
,,Wygracowano zajazd przed frontonem, świeżo poruszona ziemia zaznacza się ciemnymi smugami aż pod bramę dziś otwartą na oścież. Ogrodniczki zawracają muła z beczką, kwiaty klombu drżą jeszcze strząsając pył wodny, zieleń trawnika jakby poczerniała. Już dawno czas na podwieczorek, lecz wszyscy czekają na ciotkę Kicię, która ma przyjechać z Warszawy automobilem z dwoma malarzami”
„ Od strony szosy poprzez staw rozlega się dźwięk trąby automobilu, po chwili wjeżdża roześmiana ciocia z tymi panami. Uściski, szczekanie psów, zamęt.
- Mamo, papo, chciałabym przedstawić: pan Antoni Kamiński, pan Józef Rapacki –proszę pamiętać, że to są już sławy! – Pani ma dar określeń - mówi pan Kamiński. Nie podoba nam się pan Kamiński. – Uważasz jak się krzywi? – szepce mi Włodzio, gdy już siedzimy na końcu stołu przy podwieczorku – przypomina diabła we fraku, tylko, że nie ma fraka ale na pewno kopytka w bucikach. Naprawdę podobny do diabła, tego z bajek Grimma na okładce. Ja to też wiedziałam tylko niezupełnie, ale Włodzio od razu mówi to co jest, jakby kto zapalił lampę.
– I państwo tu siedzą cały rok – mówi pan Rapacki – jacy jesteście szczęśliwi. Ten uroczy ogród i ten jadalny ze ,,Strasznego Dworu” z portretami na ścianach: prababki prababka, ta jest prababką tej”... Nuci! Co Bunia na to? Ale Bunia się tylko śmieje.
– Nie widzę ciebie na wsi przez rok okrągły – mówi pan Kamiński – jakbyś wytrzymał bez teatru, bez kawiarni! – Mów za siebie, gdybym nie szalał za wsią, za przyrodą, nie zostałbym pejzażystą. – Ach, twoje plenery kończą się w pracowni... – Proszę się nie sprzeczać – i ciocia Kicia nakłada wielką porcję malin na talerzyk pana Kamińskiego, podsuwa salaterkę z miodem panu Rapackiemu. Miód w plastrach, co za rozkosz! Czuję się niedźwiedziem. Pan Rapacki całuje rękę cioci Kici. Przy stole?... Już wiem i mówię Włodziowi, że pan Rapacki jest jak Słowacki ze ,,Zbioru Pism”, taki sam chudy, ma wielkie oczy i uczesany podobnie”